Niedziela 24 po Pięćdziesiątnicy
Rzekł Pan uczniom swoim przypowieść: «Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. 17 I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. 18 I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. 19 I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! 20 Lecz Bóg rzekł do niego: “Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” 21 Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem».
Przypowieść o nierozsądnym bogaczu doskonale potwierdza tezę o zawodności bogactwa w wydłużaniu ludzkiego życia. Jeśli przyjrzymy się bliżej światu, przekonamy się, że ewangeliczna przypowieść o bogaczu może być dla nas wszystkich zwierciadłem: nie wszyscy jesteśmy nieustannie porywani marzeniami bogacza, ale czasami wszyscy jesteśmy przez nie, mniej lub bardziej „nękani”.
Bez wątpienia musimy przyznać że dziś, w XXI w. zasoby finansowe, majętność, oszczędności są „nieocenione” w momencie bardzo poważnego zagrożenia naszego życia. A cóż powiedzieć o milionach odruchów serc podczas zbiórek charytatywnych, na pojedynczych chorych, o zamożnych donatorach?
Bogacz nie był chory; bogacz można powiedzieć że jest człowiekiem zapobiegliwym, gospodarnym – wręcz rozsądnym. Takim wprost wziętym z dzisiejszych czasów. Aby za bardzo nie wdawać się w opisywanie dzisiejszej ekonomiki, zarządzania, marketingu i wszystkiego w co został „zaprzężony” dzisiejszy człowiek, lepiej przejść do zadania pytania dzisiejszemu człowiekowi który coraz mocniej i częściej NIE pamięta że został ochrzczony- choć oczywiście nie każdy- czyli zanurzony w mękę, śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa ( Rzymian Rz 6,3-4.11) i czy pamięta o śmierci i jakimi sposobami dysponuje swoimi dobrodziejstwami i z jakim celem końcowym –tak majętności a jeszcze bardziej –swoim. Ambicje, plany bez apelacyjnie– należy mieć.
Momentem zwrotnym w realizacji tych zamierzeń jest włączenie świadomości, czy poprosiłem Boga o błogosławieństwo na moje plany i czy Bóg – Jezus Chrystus – w postaci swojej ikony na ziemi-czyli każdego człowieka, mojego bliźniego- będzie również beneficjentem moich zdobyczy, majętności, bogactwa? Gdzie zainwestuje swoje majętności-czyli talenty, zdolności, cnoty…? Jak mówi bł. Teofilakt bułgarski, bogacz nie uważa ich za dar od Boga, gdyż w przeciwnym razie postawiłby się w stosunku do nich jako Boży opiekun, ale uważa je za owoc jego własnej pracy. Dlatego przywłaszczając sobie je, mówi: „mój chleb i moje dobro”… Ja – mówi – nie mam wspólnika, z nikim się nie podzielę. Całe to dobro nie jest Boże, ale moje, więc ja sam będę się nim cieszył i nie zaakceptuję Boga jako uczestnika cieszenia się tym.
To jest oczywiście szaleństwo. – Zobaczmy jeszcze dalej. “Duszo! masz wiele dobrych rzeczy przez wiele lat”. Przypisuje sobie długie życie, jakby długowieczność otrzymał z ziemi, którą uprawia. Czy to również twoja praca? Czy to też twoje dobro? „Jedz, pij, bądź wesoły”… Piękne „błogosławieństwa” duszy! Jedzenie i picie to „błogosławieństwo” głupiej duszy. Ponieważ jednak sam masz taką duszę, słusznie oferujesz jej takie korzyści. Ale dobrem duszy rozumnej jest pojmowanie, rozumowanie, kontemplowanie Prawa Bożego, mistyką Świętej Liturgii, ascezą i dobrymi refleksjami.
W wiekach przeszłych, bogaci ludzie, po swojej śmierci przeznaczali zgromadzone majętności dla społeczeństwa w postaci fundacji, stypendiów, dla muzeów, galerii. Klasa średnia, zapobiegliwie sporządzała testamenty dla potomnych…
Nie dajmy się zwieść myśleniu, że będziemy żyć długo. Mogę mieć nadzieję, że będziemy żyć długo, ale rzeczywistość pokazuje coś innego. Szczególnie teraz.
W ciężkiej przytłaczającej mgle Covidu. Jako kapłan każdego tygodnia, modlę się za zmarłych. Śmierć nie jest stronnicza, zabiera ludzi w każdym wieku. Wszyscy to wiemy: i majętni i średni – a jednak słuchamy cichego oszustwa Szatana, gdy szepcze nam do ucha, „Nie myśl teraz o śmierci”, szepcze uwodzicielsko, „masz czas!”, zainwestuj w siebie, w giełdę, w ziemię!
W przeciwieństwie do tej postawy, Pan stwierdza coś przeciwnego: „Bądź teraz czujny i gotowy!” albo groźniej; “Głupcze, jeszcze tej nocy…”. Musimy sobie NAPRAWDĘ zdać sprawę, że wiele naszych dążeń, wygód i przyjemności tego świata – wiele z tego, co wydaje się tak ważne w naszym dzisiejszym życiu, jest tymczasowe. Nasze codzienne pasje i troski szybko przeminą, a co pozostanie? Jak ważne okażą się te rzeczy?”.
Pokorna myśl o śmierci zmienia nasze spojrzenie na wiele spraw i prowadzi nas do refleksji nad pytaniami dotyczącymi naszej egzystencji: Dlaczego tu jestem? Jaki jest cel mojego życia? Jak mogę wykorzystać swój potencjał / majętność jako dziecka Bożego?
Kiedy podążanie za tymi odpowiedziami ogarnie nasze życie, wtedy to, co powierzchowne, powoli zaniknie.
Dlatego św. Paweł mógł powiedzieć: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a UMRZEĆ – TO ZYSK”. Wspomniany Bł. Teofilakt Bułgarski słusznie zauważa, że nadmierne bogactwo jest podobne do ubóstwa. Zarówno jeden, jak i drugi wołają z trudności swojej pozycji: co mam zrobić? Przyczyną trudności w ubóstwie jest brak potrzeb cielesnych, w bogactwie jest ich nadmiar.
Zatem: Myśl o śmierci może być wspaniałym nauczycielem. Śmierć przypomina nam, że tylko życie w miłości, tylko życie w służbie innym, tylko życie w poświęceniu dla drugiego – bo właśnie tylko tam możemy „bogacieć” w Boga
i pomnażać cnoty w śpichlerzu duszy, może przygotować nas do właściwego końca na ziemi i przesiedlenia do Dworów Niebiańskich gdzie znajdziemy miejsce –jeśli na nie zasłużymy- MY i wzięci z nas, czyli dawniej królowie a później żebracy.
Ks. Grzegorz Cebulski
Proboszcz Parafii Prawosławnej św. Archanioła Michała w Sokołowsku.