“Śpiewajcie Panu pieśń nową, bo cuda uczynił” (Ps 98,1)
Wezwanie do śpiewania Panu…? Nowej pieśni…? Czyli – jakiej? Dlaczego?
Wszystko w chrześcijaństwie obumarło. W zasadzie każdy z Kościołów zadowolony jest z tego, co ma, działa na zasadzie rutyny i czyni to, co tylko niezbędne, aby obronić swój stan posiadania, zaspokoić własne potrzeby. Gdy są wierni, to dobrze. Gdy ich zabraknie, to się dopiero pomyśli. – Chrystus? Oczywiście jest. Osobista więź z Nim? Niekoniecznie.
Naturalnie, to przesada – powie wielu z nas. Defetyzm. Niesprawiedliwa ocena.
No to spróbujmy tu i teraz zaśpiewać Panu nową pieśń – nadając uwielbieniu Boga własne, płynące z serca słowa. Odnajdźmy cuda Pańskie w naszym życiu, jak do tego wzywa nas Psalmista. Wymieńmy choćby dwa dary Boże, którymi żyjemy na co dzień. Za które dziękujemy, które warte są dla nas więcej niż codzienność. – Nie w teorii. W praktyce.
Przyjęcie Jezusa Chrystusa jako osobistego Pana i Zbawiciela jest dziś absolutną koniecznością. Kto z nas tego jeszcze nie uczynił, zakłamał swoje chrześcijaństwo i naraził swą przyszłość na – dosłownie! – śmiertelne niebezpieczeństwo. Wszystko od tego się zaczyna i – dopiero wówczas, gdy się dokona – nigdy się nie kończy.
Bo życie wieczne to nie jest chrześcijańska emerytura, którą każdy z nas otrzyma, choćby była ona byle jaka, niczym premię za to, że byliśmy w Kościele. Życie albo się od Chrystusa już teraz otrzymało w wierze – i ono trwa poza śmierć i grób, albo życia w Chrystusie nie ma – i tym bardziej nigdy w przyszłości nie stanie się ono “wieczne”.
Ks. Andrzej Dębski