Komentarz ewangelicki – niedziela 21.06.2015

ewangelicki_debski

“Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło” (Łk 19,10)

Zbawić…? Co to właściwie znaczy?

Zbawić oznacza wybawić. Od grzechu. Od śmierci. Od władzy świata, szatana, ciała. Czyli – od wszelkich postaci zła i każdej pożądliwości. W rezultacie: darować prawdziwe życie.

Lecz aby dać się odszukać i zbawić trzeba grzech nazwać grzechem. A to udaje się ostatnio coraz słabiej. Bo czy dla współczesnego Kościoła grzechem jest (jeszcze) seks poza małżeństwem? Zabójstwo nienarodzonych? Pigułki wczesnoporonne jako “środek antykoncepcji”? In vitro? Związki jednopłciowe? Gender?

– Już słyszę te sprzeciwy! Już je słyszę…

Jeśli Kościół opiera się na Tradycji i Piśmie – ma lżej. Tradycja jest do zmodyfikowania, może stać się “nową tradycją”. Wymaga to tylko czasu i cierpliwości – zrozumienia istoty tego, czym tradycja jest: że dokonuje się ona w nas, stanowi odzwierciedlenie tego, jak w danym momencie dziejów odczytujemy znaki czasu w kontekście darowanego nam Bożego objawienia. Wtedy (może) “wolno więcej”…

Ale Kościół, który opiera się na Piśmie św. jako na jedynym źródle objawienia, który definiuje Słowo Boże jako normę norm, nie może zła nazwać czymś neutralnym (lub wręcz dobrem), jeśli jednocześnie nie zdecyduje się na zakwestionowanie Pisma. A to właśnie w części chrześcijaństwa zachodniego dzieje się na naszych oczach.

Chrystus wciąż nas szuka i nawołuje do powrotu. Grzech jest grzechem, a my jesteśmy grzesznikami. Grzeszę nie tylko dlatego, że jestem grzesznikiem (nieuchronność grzechu jako rezultat grzechu pierwszych rodziców), ale jestem grzesznikiem, ponieważ grzeszę (decyduję się na grzech, wybieram go). Jeśli czyni to Kościół – upada.

Dlatego Chrystus wzywa do nawrócenia nie tylko poszczególnych ludzi. On wzywa do zerwania z grzechem także Kościół. Ponieważ pragnie, aby stał się znów tym, do czego został powołany: aby być solą ziemi i światłością dla świata.

 

Ks. radca Andrzej Dębski