Komentarz ewangelicki – niedziela 4.05.2014

ewangelicki_orawski

2. Niedziela po Wielkanocy – Misericordias Domini

 A Bóg pokoju, który przez krew przymierza wiecznego wywiódł spośród umarłych wielkiego pasterza owiec, Pana naszego Jezusa, Niech was wyposaży we wszystko dobre, abyście spełnili wolę jego, sprawując w nas to, co miłe jest w oczach jego, przez Jezusa Chrystusa, któremu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen.
Hbr 13, 20-21

 Niełatwo uchwycić w jednym pojęciu lub krótkim zdaniu istotę jakieś rzeczy, zjawiska czy myśli. Bardzo często trzeba odwołać się do metafory czy obrazu, które wywołają właściwe skojarzenia. Wielokrotnie czynią tak autorzy zarówno ksiąg Starego, jak i Nowego Testamentu. Jedną z najbardziej rozpowszechnionych metafor biblijnych, którą posługiwał się sam Jezus Chrystus, jest „pasterz”.

Rzecz jasna, można mieć poważne wątpliwości czy metafora pasterza sprawdza się w obecnych czasach. Jak mówić dzieciom w dużym mieście o pasterzu pasącym owce, skoro one nigdy czegoś takiego nie widziały. A przecież to ważne, ponieważ pod metaforą pasterza kryją się jedne z najważniejszych i najbardziej współczesnych potrzeb ludzkich. Między innymi potrzeby przynależności i bezpieczeństwa.

Człowiek zawsze będzie poszukiwał kogoś, kto pomoże mu opanować – jak to nieraz określamy – trudną sztukę życia. Kogoś, kto da mu poczucie bezpieczeństwa i poczucie przynależenia. Ile razy słyszeliśmy, albo sami doświadczyliśmy, jak wielkim problemem współczesnych, wysoko rozwiniętych społeczeństw, jest postępująca indywidualizacja życia, która przejawia się ucieczką w prywatność albo w izolację emocjonalną. W rezultacie dla sporej liczby ludzi jednym z najbardziej dolegliwych problemów staje się samotność. Dotyka ona zarówno młodych, jak i starych, żyjących w rodzinach lub samotnie. Nie ma reguły.

Kontakty z innymi ludźmi to dziś głównie kontakty zawodowe. Osoby, z którymi się spotykamy coraz częściej są tylko naszymi współpracownikami, a nie przyjaciółmi, konkurentami, a nie partnerami. Czy metafora „pasterza”, choć może wydać się anachroniczna, może być odpowiedzią? Czy może przemówić do naszej duchowości i umożliwić odkrycie, co się pod nią kryje?

Rzecz jasna, można podejmować próby poszukiwania innych punktów odniesień. Są na przykład idole. Wielu możemy wskazać. Ale niestety większość z nas z czasem odkrywa, że im człowiek starszy, tym mniej skłonny do posiadania idoli, którzy rozbawiają, rozśmieszają, czasem wzruszają, ale najczęściej nie są niczym więcej niż wykreowanymi „przedmiotami do oglądania”.

Człowiek potrzebuje więcej. Dużo więcej. Poszukuje kogoś, kto poprowadzi, z kim można nawiązać rzeczywisty, a nie pozorny kontakt. Nie potrzebuje idola, ale – trzeba powiedzieć to wprost – kogoś, kogo Biblia ukryła pod metaforą pasterza. Prawda jest taka, że nikt na razie nie wymyślił lepszej metafory bliskości człowieka z Bogiem, czy relacji między Jezusem Chrystusem, a jego naśladowcami.

Pasterz nie ma fanów, ale ma uczniów. Pasterz nie wymaga kultu, tylko zaufania. Dlatego ci, którzy zaufali pasterzowi nie tworzą sekty bezmyślnych wielbicieli, ale szybko stają się samodzielni, doświadczają wyzwolenia. I najważniejsze. Pasterza można rozpoznać po tym, że nie szuka popularności i poklasku. Nigdy więc nie będzie konkurentem dla medialnych gwiazd współczesności. Przeciwnie! Pasterz nie boi się, że kogoś zniechęci. Jeśli będzie z nim szczery, potrafi nawet do siebie zniechęcać. Czemu mię nazywasz dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko jeden Bóg. (Mk 10,18) – powiedział Jezus do młodzieńca, który chyba nie do końca przemyślał swoje priorytety życiowe. Gdy powoływał uczniów, a jeden z nich poprosił: Pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać ojca mego, Jezus nie wahał się szczerze wyjaśnić wagi podejmowanej decyzji: Niech umarli grzebią umarłych swoich, lecz ty idź i głoś Królestwo Boże. Zbawiciel uświadamiał w ten sposób, że należy podejmować takie decyzje, za które człowiek będzie mógł wziąć odpowiedzialność, a nie zrzucać ją na innych, gdy coś się nie powiedzie. Pasterz zatem, choć przewodzi, uczy samodzielności. Otwiera nowe drogi i mówi: Uczę cię podejmować własne decyzje. Wiesz czym jest dobro, czym zło. Masz sumienie. Wykorzystaj to i bądź wolnym człowiekiem.