V Niedziela Wielkiego Postu – Czcigodnej Marii Egipskiej
Mk 10, 32-45
Łk 7, 36-50
Jeśli scenariusz naszego życia jest odwzorowaniem Świętej Ewangelii, to i my podążamy dziś z trudnością za Chrystusem do Jerozolimy. Czasem nawet wydaje się, że towarzyszymy Mu blisko, On jednak zawsze nas wyprzedza. Świadectwo błogosławionego Ewangelisty mówi nawet o zdziwieniu tych, którym krok Jezusa wydał się zbyt szybki, by mogli za Nim nadążyć – może po prostu sami spowolnili, teraz zaś szukają łatwego usprawiedliwienia? Teraz dystans między Zbawicielem a idącymi za Nim się zwiększa, wzrasta więc w nas niepokój, by w tej drodze nie zostać samemu i by nie zgubić jej celu. Dziś trzeba iść za Chrystusem szybciej, by odległość od Niego pozwoliła nam usłyszeć słowa, jakie wypowiedział w gronie Dwunastu, zapowiadając haniebną Śmierć i cudowne Zmartwychwstanie. Czy jesteśmy dostatecznie blisko Chrystusa, by słowa te dotarły do naszych serc i czy jesteśmy gotowi iść dalej? Jak dwaj synowie Zebedeusza prosimy o to Jezusa. On zaś, przenikając nasze wnętrza, bada, czy wypowiadane słowa podążają za sercem, będąc najszczerszą modlitwą. Prośba Jakuba i Jana spełnia się w chrześcijańskim życiu przez sakramentalny moment całkowitego zanurzenia, czyli chrztu, w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Każdy kolejny czas jest powrotem do tego źródła Łaski. Sięgnijmy tu po modlitwę św. Polikarpa, ucznia apostoła Jana, do niebiańskiego Ojca, jaką odmówił zanim został spalony żywcem: Składam Ci podziękę, że uczyniłeś mnie godnym tego dnia i tej godziny, abym mógł mieć udział w gronie Twoich męczenników, w kielichu Twego Chrystusa, na zmartwychwstanie do życia wiecznego, zarówno duszy, jak i ciała… Dopóki więc nie wypalimy się dla Chrystusa, nie poświęcimy swego życia, jakie i czym będzie nasze świadectwo wiary? Nasza wielkość w tym względzie polega na naszym uniżeniu przed Bogiem i ludźmi, dlatego Cerkiew przywołuje dziś szczególnie postać św. Marii Egipcjanki, która w wieku dwunastu lat opuściła dom i w ciągu kolejnych siedemnastu była prostytutką w Aleksandrii, po czym doznała cudownego nawrócenia podczas pielgrzymki do Jerozolimy, modląc się pod ikoną Matki Bożej. Całą resztą swoich dni prowadziła życie pustelnicze, by odkupić swoje grzechy, gdzie, jak Maria Magdalena, stała się oblubienicą Chrystusa.