2. Niedziela Adwentu
… a może nie przyjdzie?
Widziałem kiedyś, jak pewien na wpół zrezygnowany chłopak wyrywał płatki z róży którą przygotował zapewne na spotkanie swojej ukochanej. Wydawało się, że wyrywając płatek za płatkiem jakby sobie wróżył: przyjdzie, nie przyjdzie, przyjdzie, a może nie przyjdzie?
Adwent to bardzo dobry czas by zobaczyć: jak czekam i czy w ogóle na coś jeszcze czekam w moim życiu? A może czekam, ale nie wierzę, że przyjdzie? Wszyscy kuszeni jesteśmy brakiem nadziei, dlatego potrzebujemy znaków i świadków, którzy potwierdzą, że On JEST i że przychodzi. Dziś liturgia słowa wskazuje na osobę św. Jana Chrzciciela, który zapewnia, że Mesjasz nadchodzi, że już JEST i że trzeba się umniejszyć, żeby móc Go rozpoznać i przyjąć. Co to znaczy umniejszyć się?
Dziś też spoglądamy na Maryję, Matkę Jezusa, którą Kościół katolicki czci 8 grudnia jako Niepokalane Poczęcie. Maryja na mocy zasług Jezusa w czasie jego paschy, została specjalną łaską zachowana od grzechu pierworodnego, by ostatecznie jako Najczystsza Dziewica mogła przyjąć Słowo, które w niej stał się Ciałem. Ona rozpoznała i przyjęła całym sercem, nie mając wątpliwości.
Jan Chrzciciel się doczekał! Maryja – odpowiedziała! A ja… czy dalej będę powtarzał: a może nie przyjdzie?